Relacja mistrz - uczeń, a następie mistrz - czeladnik była jednym z podstawowych części kształcenia zawodowego aż do początków zainicjowanej w Anglii rewolucji przemysłowej. Zadaniem ucznia, czyli przyszłego czeladnika, było precyzyjne odwzorowywanie wiedzy i doświadczenia mentora - mistrza rzemieślniczego. Przez stulecia ludzkość uczyła się więc od mistrzów. Ich funkcjonalna wiedza była skarbem, a doświadczenie narzędziem umożliwiającym jej stosowne zastosowanie. Współczesny pracownik wcale nie wymaga mniej wsparcia i wiedzy niż jego pradziad czeladnik. Ponieważ jednak zmieniły się technika, rynek pracy i wymogi stawiane przez pracodawców, aktualnie potrzebujemy wiedzy i narzędzi o innym charakterze.
Większość dzisiejszych mistrzów i ich podopiecznych pracuje głową, nie rękami. Przydaje nam się rozumienie świata, jaki nas otacza, umiejętność analizy zjawisk, zdolność pojmowania ich skutków, przyczyn i mechanizmów. Pytamy o wartość życia, sens pracy, znaczenie etyki. Niestety, powszechna edukacja, skupiona na testowaniu i egzaminowaniu, pomija te duże filozoficzne pytania. I tu wkracza mentoring, bazujący na prastarej relacji mistrz - uczeń. Korzystając z określonych, dobrze zdefiniowanych narzędzi, mentoring oducza starych, złych nawyków, których nabraliśmy w dzieciństwie i młodości, i czyni mentora źródłem wiedzy, nauczania i wsparcia. W konsekwencji podopieczny rozwija swoje kompetencje i wypracowuje nową, satysfakcjonującą postawę wobec wykonywanych zadań.