Tej wszędzie pełno, tamten ostrożny i nieśmiały. Ten wariat, ale swoje robi. A ta w ruchu i wirze, jak jej włosy. W 12 reportażach i w fotografiach Anny Bedyńskiej spotykamy bardzo przeróżnych ludzi. Czytając książkę, widzimy, iż każdy z liderów pisze niepowtarzalną, wyjątkową historię.
Ma własny wzór, nie do podrobienia. Ale kiedy już tę mnogość i niezwykłość wyraźnie zobaczymy, zaczynają wyłaniać się wspólne ślady, wątki, motywy. „Trzeba szerzej otworzyć okna, będzie obszerniejszy przewiew" – mówi jedna z bohaterek, a wraz z nią podobnie myślą pozostali.
Szukają szczelin, wypatrują nowych możliwości, by wpuścić do swoich miejsc więcej powietrza, nową energię. Wiedzą, że „nie będzie innego miasta", innej społeczności, innych mieszkańców, innej Polski i innych Polaków.
A jednocześnie pootwierane przez nich okna i obszerniejszy przewiew stają się szansą, aby zrobić coś nowego, świeżego, innego. Znane historie uczynić bardziej otwartymi. I robią to. Nowy dom dla dzieci, ulepszone ojcostwo, nowa szkoła, inna władza, nieprzystępna rozmowa o wspólnej historii i inne umieranie.
Biorą się za wszystkie nasze ważne sprawy – od dzieciństwa po śmierć. Robią to, czego nikt inny nie zrobi, rzeczy konieczne i najważniejsze, a jednocześnie powszednie, codzienne... Katarzyna Czayka-Chełmińska, fragment ze „Słowa wstępnego" Reporterzy mawiają, że dobro jest niedużo niebanalne jako temat na reportaż, a najtrudniej pisze się o ludziach, którym się udało.
Grupa absolwentów Polskiej Szkoły Reportażu oraz jej wykładowca Filip Springer podjęli się tego skomplikowanego zadania i opowiedzieli o tych, którzy biorą sprawy w swoje ręce i robią coś dla innych. Powstało 12 tekstów o tym, iż liczy się podejmowanie wysiłku.
choćby jeśli na końcu jest porażka. Bo najważniejsze to się nie poddawać. Doświadczenie, jak pisał Oskar Wilde, to nazwa, jaką nadajemy naszym błędom. A bez doświadczenia nie ma życia. Mariusz Szczygieł Latem 2019 roku dwanaścioro wspaniałych reporterek i reporterów ruszyło w Polskę.
konsekwencją tej podróży jest niniejsza książka – portret zbiorowy ludzi, którzy działanie mają we krwi. Są w przeróżnym wieku, mają rozmaite przekonania, mieszkają w niewielkich miastach i niewielkich wsiach, ale łączy ich jedno: przekonanie, że żyje się nie tylko dla siebie.
To dlatego prowadzą hospicja i grupy wsparcia, organizują obozy i marsze, wyciągają ręce do osób w potrzebie. Czasem płacą za to wysoką cenę, bywają zniechęceni i zmęczeni. Jak mówi jedna z bohaterek: „Przeszłam w życiu testy, które pokazały mi, że jest we mnie siła, z której nie zdawałam sobie sprawy".
O tej sile jest ta książka. Olga Gitkiewicz Zaduch. Lecz czasem się zdarza taka koniunkcja planet, wiesz, Merkury wejdzie w fazę Koziorożca czy coś… I pojawia się szczelina. Wtedy jest szansa, żeby zrobić coś nowego, świeżego, przewiew.
Ja znam siebie, znam ludzi, z którymi pracuję. To oni mnie tu trzymają. Są mądrzejsi ode mnie. To nie są osoby z pierwszego rzędu, które żeby się pchały na afisz, na szkło. Ale już się nauczyłam, aby stronić od takich, którzy od początku robią doskonałe wrażenie.
Od tych z przekonującą opowieścią. Ci moi tutaj nie mówią za dużo, lecz jak już coś powiedzą, to ma to swoją treść, ma swój ciężar. I to nie są recepty na zbawienie świata, bo takich recept nie ma. I to także już wiem.
(...) Więc ja bym jej powiedziała, iż trzeba się po prostu przyczaić, wypatrywać możliwości. I jak się pojawi szpara w drzwiach, to wsadzać w nią nogę. To wymaga cierpliwości, jest trochę upokarzające, ale w końcu się ta szpara pojawia.
I zdobywasz przyczółek, z którego możesz więcej. Kalina Michocka, liderka, bohaterka reportażu „A co byś jej powiedziała"