Sytuacja społeczna dzisiejszej Europy szczególne zainteresowanie wzbudza w chwili przesilenia politycznego, najczęściej niekorzystnie wpływającego na tożsamość kulturową naszego kontynentu. Dlatego, mając w pamięci katastroficzne ustalenia Oswalda Spenglera, przystajemy na taką wykładnię, która uwzględnia zarówno przeszłe, jak i teraźniejsze jej interpretacje.
Przywołując słowa Tadeusza Krońskiego, śmiało możemy rzec, że „świat tradycji europejskiej nie jest [...] jednorodny. Mówiąc o tradycji europejskiej, nie uważamy jej za jakiś wspólny, neutralny mianownik dla zwalczających się poglądów i tendencji.
Historia nie jest wspólną i jednako miłującą matką dla wszelkich kierunków. Byłoby tak zapewne, gdyby istniała jakaś historia «obiektywna». Lecz tak nie jest i historia pogłębia raczej różnice, niżby je miała niwelować".
wprawdzie klasyczny europocentryzm, w preferowanym przez Europejczyków kształcie, przetrwał do zakończenia I wojny światowej, lecz morfologizm historyczny autora Zmierzchu Zachodu, jak ponadto rezultaty wspomnianego konfliktu, poważnie skomplikowały ocenę sytuacji politycznej starego kontynentu.
Mimo to jej skutki odczuwalne praktycznie do końca XX stulecia zostały w końcu przezwyciężone, stwarzając nową perspektywę rozwoju Europy. Wraz z nią stare pytania utraciły co prawda swą bieżącą aktualność, lecz zajmujące ich miejsce świeże kwestie wywołały stan swoistego nieokreślenia.
Czym wobec tego ma być postulowana tożsamość Europy, w czym ma się ona przejawiać i jakie może rodzić skutki? Jest to oczywiście niepokaźny tylko fragment pytań, które teraz explicite stawiamy. Skoro zaś naszą powinnością jest udzielanie na nie wyczerpujących odpowiedzi, to należy zastanowić się nad celowością syntezy ogromnego dziedzictwa kulturowego w jednym organizmie społeczno-politycznym, jakim dziś jest stary kontynent.
(Fragment Wstępu)