Kiedy przed laty, pod koniec pierwszej połowy ostatniego stulecia dwudziestego wieku jako uczeń szkoły podstawowej wśród czytanek na lekcjach języka polskiego spotkałem postać mężczyzny Zagłoby, a także fragment rozmowy Andrzeja Kmicica z księciem Bogusławem w Pilwiszkach (Postaw sukna).
Obie z Potopu. Od drugiej części Trylogii (sześć tomów z ilustracjami Antoniego Uniechowskiego, w ojcowskiej szafi e z książkami rozpoczęła się moja przygoda z najwspanialszym dziełem Henryka Sienkiewicza.
Zaraz potem przyszła kolej na Ogniem i mieczem a następnie na trzytomowe wydanie mężczyzny Wołodyjowskiego. Poprzez kilkanaście lat wierzyłem, iż ukazują one najświętszą prawdę o wydarzeniach z połowy XVII wieku a zwłaszcza o występujących na ich kartach postaciach.
Do pewnego stopnia owe doznania przetrwały do czasu dzisiejszego, mam bowiem przed oczyma przemawiające do wyobraźni – właśnie dzięki Uniechowskiemu – przygody Andrzeja Kmicica i innych bohaterów wojny z najazdem szwedzkim, Edycja pierwszej i trzeciej części procesu nie posiadała ilustracji, toteż tu zadziałała własna wyobraźnia.