Jedna z najkorzystniejszych książek Choromańskiego! Można ją odczytać jako powieść obyczajową i psychologiczną na temat życia śladowego miasteczka na pograniczu polsko-niemieckim tuż przed dojściem Hitlera do władzy, można ją też odebrać jako powieść kryminalną o tym, kto i dlaczego zabił ciocię, można ją wreszcie potraktować jako powieść szpiegowską. Autor sugeruje czytelnikowi kolejno te gatunki, w miarę jednak rozwijania akcji nie trzyma się konwencji żadnego z nich, daje swoistą mieszaninę bawiąc się swoim pisarstwem i bawiąc czytelnika.
SAJMON (lubimyczytac.pl):
Moim zdaniem najkorzystniejsza powieść, jednego z najistotniej niedocenionych polskich pisarzy. Czego tu nie ma... Jest trup i jest śledztwo, jest enigmatyczny, rodem z dreszczowca wątek szpiegowski, jest w końcu pikantny, obyczajowy skandalik i epopeja jego ukrywania. A wszystko to w niepowtarzalnym „choromańskim” stylu, pełnym plotek, niedomówień, nierozstrzygniętych wątków, przymrużenia oka i zabawy w kotka, i myszkę z czytelnikiem.
Bo prawda wydaje się nie mieć dla utworu obszerniejszego znaczenia. Najważniejsze jest to, co dzieje się w głowie protagonisty. Podobnie jak w „Zazdości i medycynie” istotą przekazu wydaje się być głęboka analiza psychologiczna postaci. „Kotły beethovenowskie” przywodzą mi tu na myśl „Zbrodnię i karę” choć w groteskowym anturażu. I tu, i tu mamy ofiarę w postaci wrednego babska. I tu, i tu mamy inspektora śledczego z wytypowanym sprawcą. Fiłomadzki podobnie jak Rasolnikow stacza się po równi pochyłej obłędu, choć tu ścigają go niby tylko niewiele znaczące, obyczajowe grzeszki, które jednak pociągają za sobą kolejne, i kolejne niegodziwości. Krąg zacieśnia się nad jego głową i już nawet nie jest w stanie mu pomóc, usiłująca uporządkować świat teoria o kotłach Beethovena. Na bohatera czeka wyrok.
rewelacyjna lektura.
ZACZYTANA (lubimyczytac.pl):
Chyba jedna z najkorzystniejszych książek Choromańskiego. Uwielbiam klimat tych powieści, nic nie jest jednoznaczne, sporo rzeczy jest niedopowiedzianych, co pozostawia niemało miejsca na domysły. Uwielbiam sposób narracji i prowadzenia całej fabuły. Uwielbiam fason, konstrukcję zdań, które można smakować jak prawidłowe wino. Trochę mniej uwielbiam brak klasycznego rozwiązania na końcu, bo przecież każdy chciałby wiedzieć, co tak naprawdę się wydarzyło, lecz to autor pozostawia czytelnikowi do rozstrzygnięcia i w tym też jest urok.
HYDRIOLA (lubimyczytac.pl):
Lubię prozę Choromańskiego za to, iż łączy wątki sensacyjne z psychologiczną starannością, iż czasami zalśni erudycją; lubię gdy podejmuje tematy patofizjologiczne i osadza akcję swych powieści w warunkach małomiasteczkowych, ciasnych przestrzeniach, wśród ludzi, którzy znają siebie na wylot, a mimo to nadal są dla siebie nieprzewidywalni. Ta powieść także taka jest, jest kompletna, zajmująca, esencjonalna, smaczna. Polecam serdecznie i namawiam do szukania drugiego dna!