Bohaterem tej powieści jest 18-letni Maciek. Chłopak przeżywa pierwsze uczucia, ma kłopoty w domu (rodzice są rozwiedzeni, Maciek mieszka z matką, która spodziewa się kolejnego dziecka), marzy o tym, żeby być malarzem i zdaje na ASP.
Maciek i jego przyjaciele na co dzień muszą podejmować decyzje: niepokaźne, większe, wreszcie takie, które zaważą na całym ich przyszłym życiu... Losy Maćka, Ewy, Grubego i innych młodych bohaterów przedstawione są czterech kolejnych tomach: „Samotne wyspy i storczyk", „Żegnaj na zawsze", „niełatwe powroty" i „Bliscy nieznajomi".
Niniejszy e-book jest pierwszym z nich. MROWKA (GRANICE.PL): Mimo że historię o Maćku wydała Nasza Księgarnia, znajdą się tu treści nieprzeznaczone dla młodszych nastolatków. „Samotne wyspy i storczyk" to pozycja, która z całą pewnością zyska aprobatę młodzieży.
Podejrzewam choćby, iż zostanie przyjęta z euforią. Głównym wątkiem powieści jest mianowicie seks. Seks z często przypadkowymi partnerkami, stanowiący podstawę egzystencji. Maciek nie dostaje się na ASP.
Jego matka, kobieta wyzwolona, nie interesuje się przesadnie życiem chłopaka, zresztą nie ma na to ochoty, bo zachodzi w ciążę z facetem, którego nie chce znać. Ojciec Maćka we Włoszech ma nową rodzinę: zaproszony do niego na wakacje bohater będzie miał szansę poznać swoją przyrodnią siostrę.
Maciek traktuje dziewczyny przedmiotowo – prawie każdą ciągnie do łóżka. Pierwszą, która mu odmawia, jest Ewa, siostra przyjaciela. Cała historia „Samotnych wysp" daje się sprowadzić do tematu zdobywania Ewki.
Inne wątki – choć ciekawe i ważne – są tylko tłem dla przygód „miłosnych" Maćka, spycha je autorka na margines. Znalazła Onichimowska lukę w literaturze młodzieżowej. Podjęła się przedstawienia motywu, który dotąd istniał jedynie na łamach kolorowych czasopism.
Jeśli prześledzić powieści dla młodych ludzi, okaże się, że seks istniał w nich w zakresie potężnie ograniczonym – wyrzucany z partii narracyjnych pojawiał się przeważnie sygnalizowany poprzez ciąże – niepożądane konsekwencje młodzieńczych wyskoków, kary dla zbyt swawolnych nastolatków.
U Onichimowskiej inaczej: seks nie bywa przemilczany, Maciek-narrator nie waha się przedstawiać najbardziej intymnych chwil. Nie są to opisy pornograficzne, raczej próby namawiania odbiorców do zakosztowania tego rodzaju rozkoszy.
Trochę w tym perwersji, trochę podniecenia i dużo ryzyka – ryzyka, bo u Onichimowskiej seks nie łączy się z żadnymi konsekwencjami, jest jednocześnie środkiem i celem, nadaje życiu sens. Prezentowany w sposób atrakcyjny dla odbiorców (teoretycznie dla odbiorczyń, lecz skoro faceci sięgali po Musierowicz, tym bardziej przekonać się mogą do Onichimowskiej), nie prowadzi czytelników do refleksji na temat sedna międzyludzkich związków.
W tym punkcie nie różni się autorka od kolorowych magazynów – a szkoda. Upatruje sukcesu raczej w sensacyjnym i prekursorskim podejściu do tematu, który długo był w młodzieżowej literaturze tematem tabu.
Pisze znakomicie i powieść jej naprawdę wciąga – tyle iż brak „ponadcielesnego" przekazu dostrzegą jedynie starsi, raczej przypadkowi czytelnicy. Młodzi odbiorcy wpadną w bezkrytyczny uznanie i nie zwrócą uwagi na pewną prowokacyjną (medialną) przesadę.
Przydałoby się od książki wymagać czegoś więcej. A może się mylę? Ta autorka nie oszukuje i nie przemilcza faktów. Stara się zainteresować młodzież i z powodzeniem może konkurować z innymi, bardziej ostrożnymi, twórcami literatury dla nastolatków.
Onichimowska nie pomija i innych zagadnień. Nasyca powieść problemami i rozterkami, pokazuje swego bohatera w wielu konfliktowych i dramatycznych sytuacjach, skłania się ku wielopłaszczyznowym, złożonym charakterystykom.
Mimo pewnych zastrzeżeń jest powieść Onichimowskiej książką wyśmienitą i podejrzenie poczytności linii staje się po jej lekturze niemal przekonaniem. „Samotne wyspy i storczyk" to powieść, która musi się spodobać młodym odbiorcom.
Zamiast ckliwych i sentymentalnych opowiastek otrzymują oni mięsistą, piękną literacko i interesującą fabularnie opowieść. Onichimowska przełamała pewne kanony pisania dla młodzieży i prawdopodobnie prędko doczeka się następców.
Ale tą książką wyrobi sobie autorka niewątpliwie grono wiernych czytelników (jeśli ktoś jeszcze nie zna jej z poprzednich tomów!), ma szansę stać się „kultową" pisarką młodych, godną swoich czasów następczynią Siesickiej.
Projekt okładki: Olga Bołdok