Autor wprowadza czytelnika w atmosferę Warszawy okresu międzywojennego i zastanawia się, w jaki sposób uzmysłowić mu unikalny klimat tamtych czasów. Choromański wspomina, przypuszcza, wątpi, plotkuje, przez co kreuje urzekającą, całkowitą tajemniczości fabułę tej powieści.
MICHAL (biblionetka.net):
Główny bohater zauważa łudzące jego zdaniem podobieństwo warszawskiego brzegu Wisły i… wysp tropikalnych służących za scenerię „Zwycięstwa” autorstwa Josepha Conrada. W ten sposób restauracja Sportowa staje się celem rutynowych pielgrzymek bohatera gdzie, głównie w nieprzewidzianym towarzystwie, spożywa hektolitry alkoholu. Restauracja Sportowa to miejsce z pogranicza snu i jawy: chciałoby się powiedzieć, iż nikt nie trafia tam przypadkowo. Wszelkich gości (oraz właścicieli) Sportowej łączy pewien rys dziwactwa, aura tajemniczości i niedopowiedzenia.
Wspomniany już Conrad, tajemnica matki bohatera, dawnej peowiaczki a aktualnie lokatorki domu dla obłąkanych, wizyta Karola Szymanowskiego w Bristolu, a także spotkania niemieckich dyplomatów z ukraińskimi nacjonalistami po zabójstwie Tadeusza Hołówki składają się na osobliwe tło historyczne, które pozwala nam poczuć, nie za każdym razem świeży, oddech historii. Mimowolnie dajemy się ponieść podsuwanym skojarzeniom, wpadamy w zastawione przez narratora sidła popadając ostatecznie w lekką paranoję, która oddaje stan głównego bohatera.
Proza Choromańskiego nie doczekała się swoich „pięciu minut”, jeśli nie liczyć tryumfu „Zazdrości i medycyny”, wydanej jeszcze przed wojną. Nie można oprzeć się wrażeniu, że twórczość Choromańskiego jest w pewnym sensie pogrobowcem przedwojennego psychologizmu, której anachronizm mógł razić, gdy literatura mierzyła się już z innymi wyzwaniami. Niemniej jednak, polecam Choromańskiego jako niezawodnego gawędziarza, niepoprawnego opowiadacza dygresji i twórcę unikalnego nastroju, który chwilami każe nam zadawać sobie pytanie czy oby z całą pewnością jesteśmy przy zdrowych zmysłach.