Rzecz o rówieśnikach Polski Ludowej, którzy jej się nie wstydzą. O czym i po co jest ta książka? PRL dał swym rówieśnikom niepowtarzalne szanse wykształcenia i awansu. Jedni to doceniają, jak ów znany literat, który powtarza, że w niezmienionych okolicznościach ustrojowych pasałby, wzorem przodków, folwarczne krowy.
Inni przemilczają. Jeszcze inni udają, iż rozpoczęli życie jako dojrzali „pogromcy komuny", a co wcześniej, to nie oni. Nikt jednak nie oddał zdobytego w Polsce Ludowej dyplomu ani innych benefitów.
Ale wrażliwszych spośród tych, którzy zawrócili pociąg historii i stali się beneficjentami nowego politycznego rozdania, peerelowskie wykorzystane szanse uwierają, jak cierń. Spóźnieni, lecz ciągle bezkompromisowi wojownicy z PRL-em nadal łkają, iż jedynym artykułem stale dostępnym w sklepach był ocet.
Gdy spanikowani ludzie kupowali wszystko na zapas i na wszelki wypadek, popyt na ocet był najwyraźniej mniejszy niżeli jego zapasy. Ktoś go jednak kupował, skoro wyrosło na nim tylu ludzi z octu – wykrzywionych nienawiścią do wszystkiego, co odmienne, kwaśnych, ale gęby posiadają pełne wzniosłych zasad!
Obecni sarmaci kultywują wiarę w życzliwą Opatrzność i własną wyższość moralną nad zepsutym światem. Lecz przecież nie dziedziczą tej mentalności biologicznie, bo wywodzimy się z chłopstwa, szlachta stanowiła zaledwie jedną dziesiątą narodu.
To są dziedzice polityki historycznej. Spadkobiercy mitów tworzonych „ku pokrzepieniu serc". Nasza tak zwana pamięć narodowa jest usiana mitami. Przenosi się je do współczesności, wyciągając z lamusa Henryka Sienkiewicza, klasyka zaściankowości.
„Nie ma drugiego narodu, którego historia byłaby tak skłamana jak historia Polaków" – ubolewał Jerzy Giedroyc. Ewa Nowakowska (rocznik 1944) jest socjolożką, absolwentką Uniwersytetu Warszawskiego.
Jej realizowanym zawodem i sensem życia było za każdym razem dziennikarstwo, które od pewnego czasu uprawia z reguły „do szuflady". Wyjątkiem są gościnne łamy „Przeglądu". Rozpoczynała pracę zawodową w tygodniku „Kierunki", żeby wkrótce znaleźć swoje miejsce w zespole „Polityki".
Zajmowała się reportażem społecznym, zdobywając nagrody w konkursach krajowych (nagroda główna w turnieju reporterów im. Melchiora Wańkowicza w 1986 r.) i publicystyką (nagroda im. Bolesława Prusa za „niezmienność poglądów i zaangażowanie w najmocniej kontrowersyjnych tematach 1991 roku").
Jej reportaże znalazły się w tomach zbiorowych (A dąb rośnie. Warmia i Mazury w reportażu po 1945 r., 2002 r.). Wydała (wspólnie z Agnieszką Metelską) tom wywiadów z kobietami-polityczkami okresu transformacji (Gdzie diabeł nie może, 1992 r.).
Słucha muzyki konwencjonalnej; uważa ją za niezbędny akompaniament życia. Popularyzowała tę muzykę na łamach „Magazynu Muzycznego – Jazz". Ma ogród, gdzie prym wiodą niepospolite pnącza: akinidia, kokornak, wisteria.